Niepełnosprawność wiąże się z pewnymi ograniczeniami, niemożnością kontynuowania kariery sportowej i rozwijania swojej pasji? Być może wiele osób tak myśli, być może nie każdy miałby w sobie tyle siły. Ciężką pracą można zatrzeć wszelkie granice, zwłaszcza, że wyznaczamy je sobie sami.
W Hamburgu od 16 do 25 SIERPNIA odbywały się Mistrzostwa Świata w koszykówce na wózkach, gdzie rozgrywały swoje mecze reprezentacji kobiet z dziesięciu krajów oraz szesnastu reprezentacji mężczyzn.
Polska reprezentacja mężczyzn znalazła się w najlepszej szóstce świata!
Ten sukces zapewnili sobie pokonując wcześniej w fazie grupowej Kanadę (79:68) oraz Koreę Południową (54:53). W kolejnych dwóch spotkaniach musieli uznać wyższość reprezentacji USA (51:82) i Wielkiej Brytanii (46:78). O awansie do ćwierćfinału zadecydowało spotkanie z Kanadą, które wygrali 79:68. Najlepszym strzelcem drużyny był Marcin Balcerowski, zdobywca 21 punktów, który jest moim dzisiejszym rozmówcą!
Pamela Wrona- jest Pan wychowankiem Górnika Wałbrzych. Jak wyglądała Pana kariera sportowa przed wypadkiem?
Marcin Balcerowski- zaczynałem od grup młodzieżowych, a w wieku 18 lat trafiłem do seniorów. Pierwszy sezon grałem w trzeciej lidze po wycofaniu się z ekstraklasy Śnieżki Aspro Świebodzice, następnie dwa sezony grałem w drugiej lidze, aż do sierpnia 1998…
Wskutek wypadku samochodowego, stracił Pan władzę w nogach. Przygotowując się do rozmowy, natknęłam się na Pana wypowiedź sprzed lat, która utkwiła mi w pamięci:
Los mi nie zabrał nigdy koszykówki. Los mi dał, inne nowe życie i to dobre życie, w którym mogę grać dalej w koszykówkę i dlatego jestem szczęśliwy.
Tak, to prawda, jest to jak najbardziej aktualne, ale musiało minąć trochę czasu zanim zacząłem tak myśleć. W początkowym okresie bardzo pomogła mi moja dziewczyna, a obecnie żona, która zostawiła wszystko i przeprowadziła się z Lublina do Świdnicy. Koszykówka na wózkach dała mi możliwość wzięcia udziału w Mistrzostwach Europy oraz Mistrzostwach Świata. Ponadto, wystąpiłem na Igrzyskach paraolimpijskich w Londynie, co jest marzeniem każdego sportowca.
Czy w tamtym okresie, uraz, którego Pana doświadczył od razu oznaczał koniec kariery?
Uraz był bardzo poważny. Diagnoza: przerwanie rdzenia kręgowego.Przez pierwsze miesiące nikt nie miał odwagi powiedzieć mi, że już nigdy nie stanę na nogach.Dopiero pobyt w ośrodku w Konstancinie mi to uświadomił. Na pierwszej wizycie rehabilitant oznajmił, że prawdopodobnie już nigdy nie zagram w koszykówkę.
A jednak znalazł Pan inne rozwiązanie….
Nie ukrywam, że było ciężko. Zadzwonili do mnie ze Startu Wałbrzych, mówiąc, że słyszeli o moim wypadku. Zaproponowali mi, abym spróbował koszykówki na wózkach. Pojechałem na pierwszy trening. Nie byłem do końca przekonany, szybko się zniechęciłem, bo nie miałem wystarczająco siły, aby dorzucić do kosza. W końcu 2 lata spędziłem w domu. Z czasem się przekonałem, jeździłem po wszelakich ośrodkach rehabilitacyjnych, ale dopiero regularne treningi pomogły mi dojść do siebie. Wtedy nie przypuszczałem, że w 2002 roku zostanę powołany do reprezentacji Polski.
Obecnie w Polsce jest 9 zespołów w lidze koszykówki na wózkach. Jaka była sytuacja u schyłku XX wieku?
Było podobnie, aczkolwiek gdy w 2001 roku zdobywaliśmy z drużyną Impel Wrocław Mistrzostwo Polski, graliśmy w normalnej lidze, były też mecze rewanżowe i playoffy. Teraz jest system turniejów.
Kluby przez cały rok biorą w nich udział, walcząc o medale mistrzostw kraju. W Niemczech, Włoszech, Hiszpanii oraz Turcji są profesjonalne kluby, w których gracze dostają pieniądze za grę.
Koszykówka na wózkach przeznaczona jest dla osób, które straciły zdolność swobodnego poruszania się. Jakie urazy klasyfikują zawodnika do uprawiania koszykówki na wózku?
Każdy uraz kończyn dolnych, który uniemożliwia prawidłowe poruszanie się, zwłaszcza uprawiania sportu bieganego. Ponad to, zaliczyć można paraliże, zwyrodnienia stawów, amputacje kończyn dolnych czy szerokorozumiane urazy kręgosłupa.
Czy są jakieś różnice w przepisach między tą odmianą piłki koszykowej, a bieganą?
Porównując koszykówkę na wózkach do bieganej, różnice są naprawdę niewielkie. Boisko ma takie same wymiary, jest taka sama ilość zawodników, rozgrywane, są 4 kwarty po 10 minut i tak dalej. Są tylko wyszczególnione przepisy dotyczące wózków oraz specjalna klasyfikacja graczy.
Jakie wózki dopuszczone są do gry?
Wózki są sportowe, dostosowane indywidualnie pod każdego zawodnika. W przypadku tych wysokopunktowych, siedzenie nie może być zamontowane wyżej niż na 53 cm od podłoża. Wykonane jest z twardej gąbki, której wysokość maksymalnie powinna wynosić 5 cm, natomiast dla graczy niskopunktowych, nie więcej niż 10 cm. Średnica kół nie powinna przekroczyć 69 cm, a cały wózek skonstruowany jest tak, aby zapewnić bezpieczeństwo i komfort podczas gry.
A jak wygląda „błąd kroków”?
Zawodnik może dotknąć kół tylko dwukrotnie. Po tym musi nastąpić kozioł.
Zatrzymajmy się przy klasyfikacji graczy.Na boisku możemy zobaczyć różnych zawodników, podzielonych pod względem ograniczenia sprawności funkcjonalnej i rodzaju schorzenia. Jak to wygląda w praktyce?
Gracze podzieleni są według punktacji: najbardziej poszkodowany, czyli najmniej sprawny ma 1 punkt. Są to urazy wysokie rdzenia. Najmniej poszkodowany ma 4,5 punktu. Zaliczają się do tego urazy kolana oraz amputacje poniżej kolana. Na boisku suma pięciu graczy musi dać wynik 14 punktów.
Jak prezentuje się nasza reprezentacja według tego schematu?
Polska reprezentacja gra w schemacie 4+4+3,5+1,5+1 lub 4,5+4+3,5+1+1.
Mając porównanie-w którą odmianę koszykówki gra się zdecydowanie ciężej?
Każdy sport jest ciężki na swój sposób, zwłaszcza jeżeli mowa o sporcie zawodowym. Porównując, zdecydowanie ciężej w koszykówkę na wózkach. Szczerze, po tylu latach nie pamiętam już nawet jak grało się w koszykówkę przed moim wypadkiem, ale jedyne co mogę powiedzieć, że najbardziej brakuje mi chyba wsadów…
Jak długo planuje Pan kontynuować sportową karierę?
Nie mam pojęcia. Ciężko jest skończyć, jednak coraz częściej poważnie się nad tym zastanawiam, ze względu na rodzinę. Chciałbym poświecić jej więcej czasu.
Dodam, że Pana syn, Aleksander, godnie reprezentuje Pańskie nazwisko za granicą, dokładnie w Hiszpanii. Koszykówka w Waszym domu zawsze miała swoje miejsce?
Moja żona grała w koszykówkę w Lublinie. Mój syn już 4 lata przebywa w Hiszpanii, reprezentujàc drużynę Herbalife Grań Canaria Las Palmas, dlatego nie mogę się z tym nie zgodzić.
Można powiedzieć, że ma Pan swoje odzwierciedlenie w koszykówce bieganej, na dodatek z tymi samymi genami i w nieco młodszej wersji (śmiech).
Mój syn Aleksander już mnie przerósł… I nie tylko wzrostem (ja mam 198 cm, a on 217 cm), ale przede wszystkim umiejętnościami, sprawnością fizyczną. Ma naprawdę ogromny talent i wielki potencjał. Myślę, że najlepsze dopiero przed nim. Ciężką pracą może zajść naprawdę daleko. Z żoną zawsze go wspieramy i pomagamy jak tylko możemy.
Oboje odnosicie sukcesy i z powodzeniem odnajdujecie się na boisku, pokazując, że w zarówno w koszykówce, jak i w każdej innej dyscyplinie sportowej nie ma żadnych granic i barier…
Sport jest czymś tak wspaniałym, że znosi wszystkie bariery. Nie ma rzeczy nie możliwych, tak jak i w tej sytuacji. Uprawiamy ten sam sport, mimo, że poruszamy się w nieco inny sposób.
Pana zdaniem, koszykówka na wózkach pozwala przełamać stereotypy dotyczące niepełnosprawności?
Oczywiście! To już się zmienia. Chociaż jeżeli chodzi o transmisje w polskiej telewizji, to chyba się nigdy nie zmieni. Prawda jest taka, że telewizja publiczna woli puszczać powtórki z meczy piłki nożnej, niż Mistrzostwa Świata w koszykówce na wózkach. Zresztą w sporcie takim jak lekkoatletyka jest tak samo. W pewnym sensie jesteśmy dyskryminowani.
Nie mogłabym nie wspomnieć o ogromnym sukcesie Biało-Czerwonej reprezentacji na Mistrzostwach Świata w Hamburgu. Jesteście usatysfakcjonowani i zadowoleni z osiągniętego wyniku? Czy wcześniej przypuszczaliście, że zajdziecie tak daleko?
Bez wątpienia można to nazwać sukcesem. Byliśmy znacząco lepsi od Turcji, która ma tytuł Mistrza Europy, od Niemiec, czy nawet od Kanady, która już trzykrotnie wygrała całą Olimpiadę. Ale gdyby nie media społecznościowe, nikt by o tym nawet nie wiedział.
Z czego to wynika? Zauważmy, że w tradycyjnej koszykówce jest podobna sytuacja…
W Niemczech sport niepełnosprawnych, zwłaszcza koszykówka jest promowana na wszelkie możliwe sposoby. Na mecze przychodzi sporo kibiców, jest duża oglądalność i przede wszystkim, jest reklama i wsparcie w krajowych programach, czego u nas niestety nie ma.
Jak już przy tym jesteśmy, warto dodać, że obecnie nie gra Pan w Polsce…
Zgadza się. Jestem zawodnikiem klubu BG Basket Hamburg. Za granicą jestem już 15 lat. Wcześniej grałem we Włoszech i w Hiszpanii.
Czy poniekąd ze wspomnianych wcześniej względów?
Tak, głównie przez zawodowy charakter ligi, którego u nas brakuje.
13